Oszczędnościowo… tradycyjnie miało być oszczędnościowo. I tradycyjnie znowu nie wyszło.
Ale za to ciasto podobno jest ok 🙂
Jedyną innowacją wdrożeniową jest spód w cieście zrobiony według niemal niemodyfikowanego przepisu wielkiej Neli Rubinstein .
Spód:
4 żółtka
250 g masła
4 łyżki cukru Demerara
odrobina soli
2 szklanki i trochę mąki ( zależy jak jest wilgotna)
szczypta proszku do pieczenia ( to już moja modyfikacja)
Żółtka, miękkie masło, cukier i sól należy wymieszać w misce ręką , następnie dodać mąki z proszkiem ( lub bez)i zagnieść miękkie, aksamitne ciasto. Ma tą fantastyczną zaletę, że nie nie wchłania wilgoci z ciasta i nie trzeba go schładzać przed pieczeniem. Podobno również nie trzeba podpiekać spodu przed wylaniem sera, ale po dramatycznych dwóch wypiekach z niedopieczonym spodem już nie ryzykuję i wkładam dużą prostokątną blachę wyłożoną tm ciastem na 10 min do piekarnika o temp. 160 stopni
Sernik właściwy
1 kg twarogu ( w wiaderku Piątnica )
0,5 kg mascarpone
4 całe jajka
piana z 4 białek ( to pozostałość ze spodu)
250 g wiórków kokosowych
1 mała puszka śmietanki kokosowej
3/4 szkl. cukru
1 duży budyń waniliowy
Całe jajka, cukier i twarogi należy wymieszać, dodać śmietankę, wiórki i budyń i jeszcze raz wymieszać mikserem a następnie należy dodać pianę z białek. W wymieszać łyżką.
Wlać na podpieczony spód i piec ok 1,5 godziny w kąpieli wodnej w temp. 150-160 stopni.
Taki sernik zostawiam na całą noc w lekko uchylonym piekarniku, niech sobie odpocznie 🙂
A na wierzch zwykła polewa z 4 gorzkich czekolad, 50 ml śmietanki 36% i 50 ml Malibu…
Zwykły kokosowy sernik z odrobiną Malibu w tle
Miary objętości na blogu Moje Wypieki: 1 szklanka (250 ml), 1 łyżka (15 ml), 1 łyżeczka (5 ml).