… nie raz, nie razy kilka, ale ponad tysiąc razy..
I strasznie żałuję, że nie mam więcej książek do oddania..
Dziękuję za wszystkie miłe słowa, które przeczytałam, za ciepłe wyrazy na temat blogu i przepisów tu zawartych, za 'lubienie' mojej osoby, mimo nieznania mnie osobiście. Za to, że jesteście ze mną od samego początku albo znaleźliście Moje Wypieki niedawno, ale zechcieliście zostać na dłużej. Za to, że mogłam Was teraz lepiej poznać, że niektóre osoby zostawiły właśnie tutaj swój pierwszy komentarz na blogu.
Po prostu za to, że jesteście i że jest Was tak wielu :-).
I nie powiem, wybór nie był łatwy..
Książki pojadą do 2 osób:
do Biny (koment. 992):
"Nie żebym znał Cię osobiście, można rzec, że znam Cię ze słyszenia. Ale i tak muszę Ci gorąco podziękować (a w kwestii gorąca… zresztą jak przeczytasz, zrozumiesz).
Pozwól, że się przedstawię; jestem typowy w swoim rodzaju, niedługo stuknie mi 15 lat, a dla takich jak ja to wiek już średni, i wiesz dzięki Tobie ożyłem na nowo, ba, nie będzie przesadą jak powiem, że w ogóle wydobyłem się z egzystencjalnego niebytu. Nie żebym się skarżył ale wiesz Ona unikała mnie jak ognia,. Powodów było kilka: wymówka zgodna z prawdą bo nie umiała piec, wymówka zawsze na czasie – bo nie chciała przytyć, a to nie miała aksesoriów a to składników, innym razem czasu. Jak już udało Jej się pokonać te prozaiczne przeciwności losu i raczyła coś upiec to caly czas zaglądała z trwogą czy przypadkiem nie pryska po ściankach, wiesz o czym mówię. Potem godzinami mnie szorowała, burcząc pod nosem, że nigdy więcej. Efekty tych eksperymentów były różne ale ja i tak się cieszyłem i robiłem co mogłem żeby podtrzymać Ją na duchu: zużywałem mało prądu, mrugałem do Niej światełkiem, byłem gotów włączyć się i wyłączyć na żądanie. Wszystko na nic.
Że ponoć nie jest stworzona do pieczenia. I tyle.
Ale odkąd zaczęła przeglądać Twoja stronę w moim życiu zaszły duże zmiany. Małymi krokami, ma się rozumieć ale co tydzień, od około dwóch, lat pachnie u nas ciastem, tory urodzinowe nie są już z cukierni, babeczki na festynie rozchodzą się jako pierwsze a dzieci w szkole zgłaszają Ją do konkursów cukierniczych. Aha, i wiesz co ostatnio mówiła?: że teraz w sklepie idzie najpierw na dział akcesoriów kuchennych a potem na ciuchy, uwierzysz?
Więc, skoro ja tak dużo od Niej otrzymałem chciałbym się jakoś zrewanżować, książka Twojego autorstwa jest Jej marzeniem, jesteś Jej niedoścignionym wzorem i po prostu dzięki Tobie uwierzyła w siebie, no nie będę się rozpisywał, wiesz nie proszę dla siebie.
A ja no cóż, chciałbym się czuć potrzebny (mimo wieku) a poza tym nie czarujmy się,
mam w sobie coś z próżniaka, ogromnie lubię gdy na mnie patrzą.
Kończę, muszę lecieć. Żartowalem 🙂
Jej piekarnik"
oraz do Parduli (koment. 889)
"Proszę podarować książkę mojej 11 letniej córce Zosi, która wybiera razem ze mną przepisy. Ostatnio podczas wspólnego pieczenia powiedziała, że nie wierzy, że Pani istnieje naprawdę. Otrzymując książkę z autografem poczułaby się jak Alicja która zajrzała na druga stronę lustra. Po drugiej stronie wyobraźni."
————————————————————–
Dziękuję gorąco WSZYSTKIM za komentarze.
Nie chciałabym, by ktokolwiek był zawiedziony moim wyborem.
Dlatego będę się starała w dalszym ciągu dbać o tego bloga jak o rzecz najbliższą memu sercu.
pozdrawiam Was ciepło 🙂
dorota
Wszystkie komentarze czytam, choć niestety, nie dam rady na wszystkie odpowiedzieć. Zanim zamieścisz pytanie upewnij się czy nikt nie zadał podobnego (ułatwi Ci to wyszukiwarka zamieszczona w komentarzach). Komentarze z linkami mogą nie zostać opublikowane.
Autorka bloga