Wstyd się przyznać, ale z pleśniakiem to był mój pierwszy raz ;-). Owszem słyszałam, widziałam, gdzieś tam zakodowałam wygląd, ale nigdy nie próbowałam, ani tym bardziej sama nie piekłam. Strasznie żałuję tej późnej decyzji, bo jest tak pyszny, że oblizuję talerz, aż do ostatniego okruszka :-). I smaku dodają mu czarne porzeczki… po prostu uwielbiam kwaskowe ciasta! Przepis zaczerpnęłam z bloga Komarki (lekko zmodyfikowałam) i bardzo, bardzo za niego dziękuję!
Składniki na ciasto:
- 200 g masła, schłodzonego
- 5 żółtek, z dużych jajek
- 400 g mąki pszennej
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- 2 łyżki drobnego cukru do wypieków
- szczypta soli
- 2 łyżki kakao
- 1 łyżka kwaśnej śmietany 12% lub 18%
Masło posiekać z mąką i proszkiem do pieczenia, 2 łyżkami cukru, szczyptą soli, 5 żółtkami i kwaśną śmietaną. Szybko zagnieść ciasto (jeśli będzie zbyt sypkie można dodać łyżkę zimnej wody).
Zagniecione ciasto podzielić na 3 równe części (u mnie jedna z części – ta, która idzie jako spód ciasta jest odrobinę większa od pozostałych), do jednej z nich dodać kakao i zagnieść. Uformować 3 kule, spłaszczyć, owinąć folią spożywczą i włożyć je do lodówki na 60 minut.
Ponadto:
- słoik gęstego dżemu z czarnej porzeczki (lub z innych kwaśnych owoców) lub 600 g czarnej porzeczki + 2 łyżki skrobi ziemniaczanej + 3 łyżki cukru
Przygotować dżem z czarnej porzeczki lub nadzienie z owoców – porzeczkę wymieszać ze skrobią i cukrem.
Beza:
- 5 białek, z dużych jajek
- 250 g drobnego cukru do wypieków
- 1 łyżka skrobi ziemniaczanej
Białka ubić na sztywną pianę. Dodawać cukier, powoli – łyżka po łyżce, cały czas ubijając. Powinna powstać gęsta i błyszcząca masa bezowa. Dodać skrobię ziemniaczaną i delikatnie wymieszać.
Blachę o wymiarach 20 x 30 cm wyłożyć papierem do pieczenia. Schłodzone jasne ciasto zetrzeć na tarce na dno formy. Posmarować grubą warstwą dżemu porzeczkowego (lub wysypać owoce). Na to zetrzeć ciemną część ciasta i delikatnie wyłożyć na nie pianę z białek. Na wierzch zetrzeć ostatnią, jasną część ciasta.
Piec około 40 – 50 minut w temperaturze 180ºC, najlepiej bez termoobiegu. Studzić w lekko uchylonym piekarniku, by piana nie opadła. Kroić po całkowitym wystudzeniu.
Smacznego :-).
Wszystkie komentarze czytam, choć niestety, nie dam rady na wszystkie odpowiedzieć. Zanim zamieścisz pytanie upewnij się czy nikt nie zadał podobnego (ułatwi Ci to wyszukiwarka zamieszczona w komentarzach). Komentarze z linkami mogą nie zostać opublikowane.
Autorka bloga