Dzisiejsza notka powstała dla osób, które zaczynają swoją przygodę z pieczeniem muffinów i babeczek, ale nie tylko :-). Zapraszam do komentowania osoby, które pieką te małe cudeńka dość często i z chęcią podzielą się swoimi opiniami odnośnie używanego 'sprzętu'.
Może wyjaśnijmy na początek różnicę pomiędzy muffinem a babeczką. Pamiętam jeden z komentarzy: 'Przestań nazywać je muffinami, nie mamy w języku polskim pięknego słowa babeczka?'. Pewnie, że mamy. Ale to nie to samo ;-). Dla laików, w dużym uproszczeniu, to wszystko będą babeczki. Wy jednak wiecie więcej, piekliście ze mną już oba rodzaje i już po fotografii potraficie je rozróżnić.
Muffiniki – różnią się od babeczek (cupcakes) przede wszystkim sposobem wykonania. Przygotowujemy dwa naczynia, do jednego wsypujemy składniki suche (np. mąka, cukier, proszek do pieczenia), do drugiego mokre (np. jajka, maślankę), potem łączymy zawartość obu naczyń, mieszając krótko i tylko do połączenia się składników. Ciasto może mieć strukturę grudkową, dzięki temu są bardziej wilgotne. Nie dekorujemy ich kremami, nie ozdabiamy wymyślnie. Najczęściej są tylko oprószone pudrem lub oblane glazurą czekoladową czy lukrem. W większości przypadków są również zdrowsze od babeczek. Do nich wrzucamy otręby, muesli, owoce świeże lub suszone, bakalie, częściej wykorzystujemy olej niż masło. Znane są przepisy dietetyczne, na mąkach żytnich i pszennych razowych, dodające zdrowej energii na śniadanie. Generalnie są większych rozmiarów niż babeczki (szczególnie muffiny ze sklepu).
Babeczki (cupcakes), to te piękniejsze siostry muffinów, z dużą ilością kremu zwanego często frostingiem lub icingiem, podawane na deser. Bardziej kaloryczne, przygotowywane na maśle, jak ciasto babkowe: przez ucieranie masła z cukrem i jajkami. Ich struktura jest lżejsza, delikatniejsza niż muffinek, które potrafią być wilgotne i ciężkie. Motylki, posypki, ciężkie kremy i wymyślne dekoracje – to już na pewno babeczki :-).
Definicja obydwu może być często myląca, czasem ciężko wychwycić różnicę. Jest zatem dobra wiadomość – ponieważ są podobne, pieczemy je w jednakowych formach, nie ma innych foremek do muffinów a innych do babeczek. To, w czym je pieczemy zależy od naszych preferencji.
——————————–
Najbardziej tradycyjne są formy metalowe (poniżej na zdjęciu). Kupicie je w 3 rozmiarach: klasyczne, do mini-muffinek i muffinek w rozmiarze king-size. Najczęściej używam formy klasycznej, o górnej średnicy gniazda 7 cm i dolnej 5,5 cm. I takiej formy dotyczy większość przepisów na blogu. Przed pieczeniem, jak każdą formę metalową, powinniśmy ją natłuścić masłem i wysypać np. mąką pszenną, kaszą manną, otrębami. Ułatwi to wyjmowanie z niej muffinów lub babeczek.
Drugą opcją (często z niej korzystam) jest wyłożenie formy papilotkami, czyli małymi papierkami, w których będziemy piec. Nie trzeba już wtedy natłuszczać formy. Babeczki pieczone w papilotkach dłużej utrzymują świeżość, zwłaszcza, jeśli papilotki z zewnątrz są pokryte folią (papilotki złote i srebrne na zdjęciach).
Wielkość papilotek używana w formie standardowej może być różna, co widać na załączonym poniżej zdjęciu. Dlatego kiedy z przepisu upiekłam 10 muffinów, Wy, używając tylko trochę innego rozmiaru możecie ich otrzymać nawet 15. Kluczowe jest jednak zawsze trzymanie się przepisu i napełnianie papilotek do 1/2, 2/3 lub 3/4 ich wysokości.
Na zdjęciu poniżej różne rozmiary i rodzaje papilotek nieusztywnianych, których używamy do wyścielenia formy na muffinki. Nie można w nich piec bez formy.
I jeszcze inna nietypowa metalowa forma (na zdjęciu poniżej), znaleziona przeze mnie tylko w popularnej szwedzkiej sieci sklepów, do której pasują już inne, wyższe papilotki. Niestety, do kupienia tylko w ich sklepach, w większych miastach.
Popularne ostatnio papilotki w kształcie tulipanów do dość dużych muffinów. Podobne tulipany można wykonać samemu w domu, wycinając z papieru do pieczenia kwadrat i dostosowując je do kształtu gniazda w formie muffinkowej. W tych papilotkach pieczemy tylko z formą.
Jeśli pieczemy muffinki tylko od wielkiego dzwonu, a nie mamy specjalnej formy do muffinów zdecydujmy się na papilotki usztywniane. Do nich nie potrzeba już formy, potrzebować będziemy jednak płaską blaszkę, na której je postawimy w piekarniku, ewentualnie może być to ruszt z piekarnika. Poniżej na zdjęciu tzw. papilotki na stelażu. Po upieczeniu i ostygnięciu babeczek usuwamy stelaż delikatnie odrywając go od papilotki.
I pełna gama papilotek sztywnych, do których nie potrzeba ani formy, ani stelażu. Po włożeniu doń surowego ciasta, nie zmieniają one kształtu podczas pieczenia, a ciasto nie wypływa na boki. Zwróćcie uwagę na papilotki ze srebrną lub złotą folią – są tłuszczoodporne. Jeśli macie problem z papierkami nasiąkającymi tłuszczem po pieczeniu, piekąc w nich zapomnicie o takim problemie. Dobry sprzedawca internetowy powinien zaznaczyć to w opisie papilotek.
I w końcu – formy silikonowe. Ich plusem jest to, że nie potrzeba ich smarować tłuszczem i wysypywać bułką tartą przed pieczeniem. Muffinki same z nich 'wyskakują' ;-). Możemy jednak użyć do nich papilotek, jeśli mamy takie życzenie. Lubicie je również dlatego, że zajmują mało miejsca w szafkach.
Pojedyncze silikonowe foremki do muffinów. Najlepsze na dziecięce przyjęcie :-). Nie używam ich często.. najczęściej piecze w nich swoje małe babeczki Pola ;-).
I papilotki już zupełnie do innych celów – do pralinek. Choć te większe (na zdjęciu koloru brązowego) pasują również do foremki na mini – muffinki.
Chyba nie wyczerpałam tematu… Za każdym razem jak odwiedzam sklepy internetowe lub przeszukuję ebay, widzę nowe foremki, nowe kształty, nowe wynalazki. Niektóre z nich przesłodkie :-). Czasem ciężko się powstrzymać przed zakupem. Na szczęście te produkty nie mają daty przydatności do spożycia ;-).
Życzę miłego pieczenia!
Wszystkie komentarze czytam, choć niestety, nie dam rady na wszystkie odpowiedzieć. Zanim zamieścisz pytanie upewnij się czy nikt nie zadał podobnego (ułatwi Ci to wyszukiwarka zamieszczona w komentarzach). Komentarze z linkami mogą nie zostać opublikowane.
Autorka bloga