Od kiedy mieszkamy w Walii przeżywamy nieustającą fascynację żurawiną, której w Polsce, nie wiedzieć czemu, nie docenialiśmy. Tu dodaję ją niemal do wszystkiego, a do ciast – obowiązkowo zamiast rodzynków. Nawet dzieci się przyzwyczaiły do jej cierpkiego smaku i do kanapek życzą sobie sok żurawinowy. Dlatego jak natknęłam się w książce na te babeczki zapragnęłam je upiec. Wyszły smaczne, mięciutkie, nieco słodkie, ale żurawina doskonale przełamuje słodycz. Wszystkim smakowały :-).
Sładniki na około 7 – 8 sztuk:
- 80 g masła
- 100 g drobnego cukru do wypieków
- 1 duże jajko
- 1 łyżka mleka
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
- 150 g mąki pszennej
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 75 g żurawiny, świeżej lub mrożonej
Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej. Mąkę pszenną i proszek do pieczenia przesiać, odłożyć.
W misie miksera utrzeć masło z cukrem na jasną, puszystą masę. Dodać jajko, wanilię, mleko i dobrze zmiksować. Dodać odłożone wcześniej suche składniki i wymieszać szpatułką tylko do połączenia się składników. Dodać żurawinę, wymieszać.
Blachę do muffinów wyłożyć papilotkami, ciasta nałożyć do 3/4 ich wysokości (nie więcej, mocno rosną). Piec około 25 minut w temperaturze 170ºC bez termoobiegu lub do tzw. suchego patyczka. Wyjąć, wystudzić na kratce.
Smacznego :-).
Źródło przepisu – „Everyday muffins and bakes”.
Wszystkie komentarze czytam, choć niestety, nie dam rady na wszystkie odpowiedzieć. Zanim zamieścisz pytanie upewnij się czy nikt nie zadał podobnego (ułatwi Ci to wyszukiwarka zamieszczona w komentarzach). Komentarze z linkami mogą nie zostać opublikowane.
Autorka bloga