’Ptasia Pianka’ nazwą nawiązująca do znanego deseru w postaci małych kosteczek oblanych czekoladą ;-). Nawiązuje tylko nazwą – w rzeczywistości jest wiele smaczniejsza i możemy ją przygotować w domu z ulubionymi owocami i galaretką. Możemy również podać oblaną czekoladą, według uznania :-). Przepis jest reinkarnacją dość starego przepisu, jaki usunęłam spory czas temu z byłego blogu. Był zbyt dobry, by nie powrócił ;-). Pianka ma konsystencję… pianki – delikatnej, wręcz niebiańskiej. Mocno napowietrzonej podczas ubijania mikserem. Dobre ubijanie mikserem i odpowiednia temperatura syropu cukrowego decydują o powodzeniu deseru. Przepisu należy się ściśle trzymać – wtedy sukces gwarantowany. Warto wypróbować!
Składniki:
- 420 g cukru
- 220 ml wody
- 95 g masła (margaryna się nie nadaje), bardzo miękkiego
- 8 białek (z dużych jajek)
- 25 g żelatyny w proszku
- 1 łyżeczka świeżo wyciśniętego soku z cytryny
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
Dodatkowo:
- 300 – 400 g malin
- 2 galaretki malinowe (75 g każda) rozpuszczone w 2,5 szklankach gorącej wody
Do garnuszka wlać wodę oraz wsypać 360 g (!) cukru. Postawić na palniku, podgrzewać, mieszając, aż do rozpuszczenia się cukru, po czym natychmiast przestać mieszać. Podgrzewać syrop cały czas, aż do osiągnięcia punktu ’hard ball’ – czyli syrop w kontakcie z lodowatą wodą – uformuje się w twardą kulkę, której nie będziemy w stanie formować w palcach – termometr cukierniczy pokaże temperaturę 121-130ºC (250-266ºF). Natychmiast zdjąć z palnika.
W międzyczasie żelatynę zalać zimną wodą, tylko do jej przykrycia, odstawić do napęcznienia na 10 minut. Po tym czasie podgrzać i wymieszać, do jej rozpuszczenia (można to również zrobić w mikrofali). Uwaga: żelatyny nie można doprowadzić do wrzenia – straci swoje właściwości żelujące. Lekko przestudzić, powinna jednak pozostać ciepła.
W międzyczasie ubić 8 białek na sztywną pianę, pod koniec dodając 60 g cukru. Jak syrop będzie gotowy wlewać go stopniowo do białek, nadal miksując (syropu nie studzimy). Ubijać. Rozpuszczoną żelatynę stopniowo wlewać do masy, nadal ubijając. Dodać masło, ekstrakt z wanilii, sok z cytryny i nadal ubijać.
Gotową masę przelać do tortownicy o średnicy 23 cm (o tym niżej w przepisie). Schłodzić kilka godzin w lodówce. Po schłodzeniu na wierzchu poukładać maliny, zalać tężejącą już galaretką. Wyrównać.
Przechowywać w lodówce.
Smacznego :-).
’Ptasią Piankę’ zdecydowałam się przygotować w nietypowej tortownicy. Z wielu względów. Deser jest bardzo delikatny, piankowy, wymaga specjalnej ostrożności zarówno podczas jego przygotowywania jak i podawania na stół.
Użyłam tortownicy z silikonową obręczą i ceramicznym spodem Lekue. Uważam, że jest fantastyczna! Znacznie ułatwia pracę z ciastem na każdym jej etapie.
Silikonowa obręcz jest powłoką nieprzywierającą. Nie trzeba jej smarować masłem, lekko odchodzi od każdego ciasta. Talerz służy jako elegancka, biała patera (np. na zdjęciu pierwszym), nie przywiera podczas pieczenia, nie rysuje się podczas krojenia. Nie ma również potrzeby używania papieru do pieczenia. Ciasto po upieczeniu od razu wędruje na stół, bez żadnych problemów! Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się jak przenieść na paterę delikatny deser, sernik lub ciasto z musem, wiecie, o czym mówię ;-).
Jeszcze to co lubię – praktyczne rozwiązania – forma jest łatwa do utrzymania w czystości. Silikonowa obręcz po prostu wędruje do zmywarki. Talerz to tylko kilka ruchów pod strumieniem ciepłej wody, żadnego skrobania.
Tortwnica Lekue spełniła moje oczekiwania. Oprócz 'Ptasiej Pianki’ upiekłam w tak zwanym 'międzyczasie’ sernik, z bardzo płynnej masy serowej. Forma jest bardzo dobrze uszczelniona – nie ma szans, by wyciekło nawet rzadkie ciasto (przy galaretce natomiast trzeba odczekać, aż lekko stężeje – by nie wyciekała w miejscu łączenia się obręczy – przetestowałam).
Tortownicę można nabyć również w kolorze czerwonym (kolor silikonowej obręczy), choć ja preferuję przezroczystą, lekko przydymioną wersję. Dla mnie to nowość, podglądanie ciasta podczas pieczenia ;-).
Teraz choruję tylko na taką keksówkę. I już mam plan, co bym w niej upiekła…
Z czystym sumieniem polecam. Jeśli chcecie ułatwić sobie pieczenie – jest to rozsądny wybór.
————————————————
/*wpis zawiera lokowanie produktu/
Wszystkie komentarze czytam, choć niestety, nie dam rady na wszystkie odpowiedzieć. Zanim zamieścisz pytanie upewnij się czy nikt nie zadał podobnego (ułatwi Ci to wyszukiwarka zamieszczona w komentarzach). Komentarze z linkami mogą nie zostać opublikowane.
Autorka bloga